
Dwie zupełnie nieznające się ze sobą dziewczyny, których nie widziałem na oczy prawie rok, wysłały mi niedawno listy pożegnalne. Zrobiły to tego samego dnia. Pomyślałem w pierwszej chwili, że może to być jakaś nowa moda typu gra w podryw ze strategią „na zerwanie”, może oślepiła je niedawna pełnia księżyca, ewentualnie mogła to być jeszcze jakaś ich tajna zmowa, w co do końca nie wierzę… Ostatecznie myślę, że przytrafił mi się wyjątkowy zbieg okoliczności. Czasem o przyjaźni nie decyduje jedynie fakt bycia połączonym ze sobą na Instagramie. Bardziej to, czy masz jeszcze kiedyś ochotę wspólnie się bawić po ciemku z daną osobą. Wszystko dlatego, że w natłoku relaksujących obowiązków, ostatnimi czasy zupełnie nie miałem przestrzeni by jakoś upchnąć w moim kalendarzu erotyczną randkę z tymi dwiema zalotnymi damami.

Zastanawia mnie czy kobietę da się zaspokoić zdalnie, jeśli przez jakiś czas bzyka się ją tylko platonicznie… Nietrudno sobie wyobrazić, że nie zawsze ma się przestrzeń by czynić to z nią w realu. Czy jeśli w waszej relacji przez dłuższy moment nikt z was nie popełnia żadnego wsadzania, to należy z miejsca zrywać wszelkie stosunki dyplomatyczne z wytypowaną ku temu osobą? Słać komuś pożegnalne listy przez taki banał jak chwilowy deficyt seksu? To dziwne i jakże pretensjonalne.

Najwyraźniej należę do zanikającego już dziś pokolenia. Kiedyś cierpliwość była cnotą. „Co się odwlecze to nie uciecze”, a „jak się popieści to się zmieści”. Dzisiejsze pokolenie odpuszcza już po pierwszym niepowodzeniu. Dlatego brakuje nam tak bardzo wojowników wśród kobiet. Podobnie rzecz się dziś ma z dyskrecją. Dawniej, w moich czasach świetności, o wtykaniu dyskutowało się niewiele. Ewentualnie omawiało się te tematy w zamkniętym gronie bardziej doświadczonych i dyskretnych kolegów przy piwie. Zawsze celem uzupełnienia stosownych mankamentów, których każdemu wtedy tu i ówdzie brakowało. Nikomu nie przyszłoby na myśl, aby stosować jakąkolwiek presję rychłego seksu na zainteresowane strony wprost przez komunikatory społecznościowe. Do tego dzisiejsze kobiety są o siebie bardzo zazdrosne. Jestem prawie pewien, że media społecznościowe za pomocą, których nasze przyjaciółki wyszykują co i rusz swe nowe potencjalne konkurentki, prędzej czy później nas facetów zgubią. Powszechnie wiadomo, że strategia umawiania się z wieloma dziewczynami na raz ma tylko jeden cel – takie zmylenie konkurentów, by nie zarywali do naszej głównej dziewczyny. Niestety żadna kobieta nie zrozumie tej strategii.

Pochodzę z pokolenia, które w sprawach seksu zawsze zostawiało odrobinę przestrzeni na niedopowiedzenia. W dzisiejszym świecie masz instrukcje dotyczące potrzeb seksualnych partnerki podane ci przez samą zainteresowaną od rana na tacy. Tylko gdzie jest miejsce na element zaskoczenia, spontaniczność, niespodziewaną i nieoczekiwaną zboczoność, grę w jej niedostępność oraz budowanie erotycznego napięcia celem osiągnięcia gwałtownego i zwalającego wszystkich z nóg orgazmu? Zaczepne i intrygujące prośby o zdjęcie majtek pod stolikiem w wykwintnej restauracji pełnej ludzi, pospieszne wypięcie się na kuchennym blacie u mamy, kiedy nikt nie patrzy, podczas doglądania rosołu lub podwinięcie spódniczki na spacerze w lesie, opierając jej drżące dłonie o pobliskie drzewo… Wszystkie męskie wysublimowane starania o zadowolenie kobiety odeszły dawno do lamusa. Magia spontanu została zamordowana lub z braku innych opcji dla siebie dokonała własnej śmierci. Dziś albo jesteś drwalem czekającym w blokach startowych na jej wezwanie do siebie albo nara-papa-cześć.

Moje dążenie do zaprowadzenia związku ma zdecydowanie niewiele wspólnego z potrzebą byciem czyimś drwalem. Bardziej liczę na przewidywane dla siebie wydłużenie z tego tytułu życia. Ludzie w związkach dostają dodatkowy czas na te wszystkie rozkminy z dupy dotyczące sposobu spędzania wspólnego czasu, ekstra minutki na publikowanie wspólnych miłosnych deklaracji i sweetfoci na fejsach oraz mozolne ustalenia tego, kto dziś wyrzuca cuchnące już mocno pod zlewem śmieci.

Niestety mój problem w nowych relacjach polega na tym, że ja cały czas za kimś tęsknię. Wciąż jest mi smutno. Zastanawiam się wtedy czy ja aby przesadnie nie żałuję rozpadu moich poprzednich związków? Pewna moja koleżanka widziała się niedawno z moją byłą. Relacjonowała mi, że moja eks wygląda teraz świeżo, kwitnąco i bardzo odżyła po tym jak już nie mam z nią kontaktu. Aż mi serce zaczęło mocniej bić na tą wiadomość… Z drugiej strony czy uważacie, że skoro ktoś mi odmalował i odnowił kościółek na rodzinnym zadupiu, powinienem porzucić fuchę biskupa w Watykanie by próbować zaciągnąć się w nim na ministranta?

Nadal nie potrafię powiedzieć, dlaczego w życiu masz czasem tak, że od dłuższego czasu sączysz już czwartego drinka, a ciągle nie możesz zapomnieć o tym pierwszym. Kiedy jesteś ludzkim ćpunem doskonale zdajesz sobie sprawę, że suma twoich nałogów będzie już do końca życia stała. Nie ważne czy twoim uzależnieniem będą przygodne kobiety, twoje byłe partnerki, uliczny seks, alkohol, bieganie, psychoanaliza, ludzka krew, podróże, praca, trawa lub inne natrętne umilacze twojego czasu. Niedobór jednej rzeczy, którą lubisz będziesz sobie kompensować zastrzykiem narkotyku z innego czynnego źródełka. Twoje drinki mogą być dobrą alternatywą na rozgrzebane z psychologiem bolączki. W praktyce najprawdopodobniej żadnej z tych bolączek nie da się nigdy do końca rozwikłać. Na domiar złego ostatnio, od jednej zaprzyjaźnionej kobiety, dowiedziałem się, że „gdy jestem trzeźwy jestem strasznie trudny”. To chyba jakiś znak by zastąpić alkohol czymś zupełnie dla mnie nowym. Wszystko przez to, że za bardzo niszczy on moje szare komórki. Na szczęście tylko te najsłabsze. Myślę, że dzięki niemu w moim mózgu zostaje sama elita.

Tak bardzo chciałbym umieć się z kimś już do reszty ustatkować. Tylko jak pośród masy pięknych kobiet wyłowić dla siebie tą właściwą, niepowtarzalną, tą jedyną, z którą uda nam się w sobie bezgranicznie zakochać i nie odejść od siebie aż po grób? Ostatnio mało, która kobieta robi na mnie jakieś większe wrażenie. Dziewczyny zdradzę wam pewien sekret. Jest jeden sprawdzony sposób by zaintrygować mężczyznę swoją osobowością – trzeba zrobić mu loda i się obrazić… Najbardziej życzyłbym sobie, by ona, ta jedyna była równie piękna co mądra. Zauważyliście, że o tym czy zdecydujemy się całować kogoś tam, gdzie sika głównym kryterium jest to czy podoba nam się ryj tej osoby? Niektórzy ludzie nazywają to z czasem romantyzmem. Ja nazywam to życiowym pragmatyzmem. Tylko czy te piękne i jednocześnie mądre są, aby wartościowym kąskiem dla kogoś takiego jak ja? Przecież one wszystkie, o ile istnieją, potrzebują się z kimś rozmnażać. Obawiam się, że ja rozmnażania z nimi chciałbym teraz unikać. Szczęśliwie wiem, że ciągle nie oszalałem na tyle, by obudzić w sobie pasję zmieniania z kimś na spółkę śmierdzącej i obsranej pieluchy. Dostatek tych mikro poświęceń dla ludzkości u mnie już był i wybył. W tym wcieleniu mam już przestrzeń tylko na rozległy hedonizm.

Pośród wielu usilnych prób nieposiadania dzieci z kolejnymi kobietami najbardziej przerażają mnie te próby, które mogą okazać się dla nas nieudane. Na szczęście tak długo jak długo zadaję się tylko z pięknymi okazami jestem bezpieczny i mogę ciągle spać spokojnie. Ciąża mi z nimi nie zagraża. Działa tu odwieczna zasada – możesz sypiać ze zjawiskowymi kobietami zupełnie do woli. Żadna z nich nie zajdzie z tobą w ciążę. Nie ma szans by z waszego seksu powstało jakiekolwiek dziecko, nawet brzydkie – w urodzie po tacie. Za to tylko raz spróbuj niechcący przespać się z brzydką dziewczyną i… już jesteś ojcem.

– Ty lubisz takie dziwaczne – zareagowała jakiś czas temu moja kuzynka na drobną wzmiankę o pewnej kobiecie.
– Nie, ja takie kocham… – odparłem bez większego namysłu.
– Czemu akurat ona?
– Słyszałem o niej sporo pojebanych rzeczy. Pewnie dlatego od początku tak bardzo chciałem ją poznać…
– Pilnujesz, żeby dobrego napierdalania w twoim domku nigdy nie zabrakło? Prawda?

Coś w tym jest… Przytaknąłem jej już tylko w zadumie. Pewnie z tego powodu kompulsywnie wędruję co i rusz po tym świecie. Robię to w poszukiwaniu tęsknoty do moich źródeł miłości. Przecież gdzieś tam jeszcze znajdują się kobiety gotowe mnie kochać, nie tylko za moje pieniądze i poczucie humoru. Trzeba jednak na nie uważać. To mogą być te same kobiety, które po latach będą usiłowały mnie zniszczyć. Wszystko zależy od tego czy ich mroczne mózgi będą w stanie wytrzymać moje oświecenie.

Może w tym całym poszukiwaniu ideału byłe żony są jednak najlepsze. Wygrywają w kategorii: „święty spokój”. Udaje im się to tak spektakularnie głównie dlatego, że są byłe i zaraz potem dlatego, że są w tym byciu byłymi bezkonkurencyjnie spokojne. Te słowa powtarzam sobie jak mantrę: „idź zawsze tam, gdzie mieszka spokój”. Skoro oprócz siebie nie jestem jeszcze z kimś innym, to najwyraźniej jestem z tym, z kim powinienem być – z samym sobą.

Pamiętajcie, że wewnątrz każdej kobiety drzemie uśpiony anioł, demon, diabeł. To co obudzisz będziesz miał. Na śniadanie, na obiad, na podwieczorek i na kolację będzie ci taka energia towarzyszyć, jaką u niej wskrzesisz. Rozpakowuj więc kobietę bardzo ostrożnie. Rozsmakowuj się nią z wprawą i stosownym umiarem. Nie popełniaj błędów. Jeśli się przejesz będziesz na powrót zmuszony asekuracyjnie gdzieś spierdalać. Tego przecież nikt o zdrowych zmysłach tak naprawdę od nikogo nie chce…

P.S.