31 października 2021

Miłość to przeciwieństwo władzy. Dlatego tak się jej boimy. Ja się boję miłości bezgranicznie i nieustannie. Nie umiem się tej sile poddać i dać się jej ponieść. Coś mnie przed tym powstrzymuje. Nie potrafię tak zwyczajnie zaufać Tej jedynej, której podaruję klucze do mojego serca. Obawiam się czy aby nagle nie wymieni ukradkiem zamków w drzwiach i nie wystawi mi moich gratów na podjazd. Stracę wtedy dostęp do własnego serca, stanę się wypalony z emocji, zostanę bez wieczystego prawa do miłości, prawa do kochania kogoś.

Czy moje zaufanie, chwilowa słabość nie obróci się przeciwko mnie, gdy już całkiem odpuszczę kontrolę nad sytuacją? Chciałbym uwierzyć, że nie zostanę nigdy skrzywdzony. Nie jest oczywiste czy oddanie się w czyjeś ręce takim jakim się jest, gdy się stoi przed tym kimś szczerym, nagim, w zgodzie z własnym Ja, bez sekretów, w szczerości – bez posiadania jakichś tajemnic i bez limitów dostępu do informacji nagromadzonej w głowie uwolni mnie kiedykolwiek wewnętrznie. Czy zatrzyma gonitwę myśli? Gdy oddam się intuicji, poddam me ciało i wtulę się w Nią… to co będzie dalej? Mam irracjonalne obawy czy nie doprowadzi mnie to do zawodu na Kimś, nie przybliży do jakiejś formy śmiertelnej depresji, do zguby ideałów mych… Czyż może być zawód porzucenia większy niż ten, gdy ulegnę Jej całkowicie w bliskości? Ryzykiem to wielkim jest bycie szczerym w uczuciach do Niej. Niepodobieństwem dziś jest dla mnie bycie tak otwartym, jak tylko otwartym być można by cały świat swój oddać i siebie Jej, by postawić wraz z tym oddaniem siebie, wszystko na jedną kartę, postawić wszystko na bycie z Nią…

Być może nikt mi nie pokazał w dzieciństwie na czym polega prawdziwa miłość. Być może poczucie wstydu ziejące z otchłani idylli przeżyć małego dziecka nie chciało bym poczuł wolność i lekkość napotkania na mej drodze miłości. Bo miłość to może być rodzaj magii, której kto wie, nie będzie mi dane nigdy do końca zgłębić. Arthur C. Clarke o miłości powiedział: „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii”. Czym zaiste jest zatem ta niezwykła technologia? Skąd do nas przyszła? Kto lub co ją stworzyło? A może miłość to tylko niewinne przeciwieństwo samotności?

Gdyż samotność jest odrażająca. Zwłaszcza ten jej rodzaj zarezerwowany dla mnie. Myślę, że najbardziej nie radzę sobie z odrzuceniem. Paradoksalnie przyciągam kobiety które są mistrzyniami w wywoływaniu u mnie efektu odrzucenia. Potrzebuje je chyba spotykać, by zapełnić sobie nimi pustkę samotności w mym życiu. Pustkę, która się rodzi po tym, kiedy jestem przez nie odrzucany. Lecz im bardziej mnie one odrzucają, tym bardziej ich potrzebuję po to by mogły mnie czym prędzej odrzucać. To koło jest błędne, a krąg nonsensu zaklęty. Jednak zdaniem Stephena Covey’a „współzależność jest wyborem, którego mogą dokonać tylko jednostki niezależne”. Dostrzegam kolejną sprzeczność wewnętrzną w tak zbudowanym świecie. Ja nie chcę tak patrzeć na świat. Sprzeczność ta, którą pogodzić gotowi są może jedynie przysięgli znawcy fachu nowoczesnej psychologii, biegli w zaburzeniach behawioralnych – ta sprzeczność jest dla mnie nie do zniesienia i nie do zaakceptowania.

Onegdaj mój znakomity brat, wielki praktyk obserwacji życia, człowiek który obejrzał setki odcinków „Ukrytej prawdy”, ursynowski deptacz i piwny pielgrzym, przemówił do mnie tuż przed tym, nim ruszył w swą codzienną, pokutną wędrówkę zadumy w kierunku Służewa nad Dolinką z pakietem browarixów pod pachą. Zdradził mi nie lada obserwację na mój los z którą zapragnąłem się z Wami podzielić. Otóż okazuje się, że w swej karierze uznanego praktyka dochodzenia do prawdy, nie widział mój brat nawet jednego odcinka, w którym „opisany byłby choćby zbliżony przypadek do mojego”. Do tego puentując swą przemowę dodał truizm pozyskany z własnej autopsji: „życie normalnych ludzi polega na tym, że siedzisz na dupie z jakąś dupą i coś z nią w tym domu ogarniasz. 99% ludzi żyje w taki sposób. Ludzie nie jeżdżą nigdzie samolotami gdy jest im źle, gdy mają doła”. Przyznaję, że zmartwiło mnie to wielce i tym razem chyba w stopniu par excellence. Czyli jednak jestem dziwadło, dziwak, odmieniec, wariat, zjeb… I to jest zła informacja…

Tak to proza życia tak robi. To ona wyrządza nam wszystkim krzywdy w głowie… O prozo życia…! Któż cię stworzył smutna dziewko? Czy to normalne, że najtrudniej na świecie jest wiedzieć czego się chce od życia. Przecież każdy twierdzi, że wie czego chce. Dopiero później okazuje się, że nie wiadomo czy chce łyżkę do zupy, czy chuja do dupy. Wszyscy mamy jakieś rany. Gdy pozwalamy by świat po nas deptał zaogniają się one tylko. Więc jak tu zaufać komuś? Jak go wpuścić? Jak pozwolić mu na wszystko? Bo może inaczej się nie da nic z kimś stworzyć. Inaczej to tylko człowiek chodzi po świecie jak ten bezpański pies. Zupełnie jakby zabawkę jakąś lub sens życia ktoś mu odebrał odrzucając go. To moje ego tak cierpi? Kto wie… Gdzie ja jestem? Co robi dom wariatów w mojej własnej głowie? No i po ile były tu bilety? Może zbytnio nie przepłaciłem…

Kobieta, którą napotykam jest w moim świecie odbierana wielowymiarowo. Spotkanie z nią może być czymś najlepszym lub najgorszym co przytrafi mi się w życiu… Wszystko zależy od tego czy jej zaimponuję czy podpadnę. Na końcu niestety podpadam. Zawsze podpadam. Boże jaki ja mógłbym być zajebisty. Wystarczyłoby gdybym umiał zostać chłopakiem Bonda. Wtedy wszystko byłoby prostsze – w świecie bez monogamii i zbędnych rozterek…

2 myśli na temat “31 października 2021

  1. Chociaż się staram, to nadal jestem
    Tylko przystankiem w Twojej podróży.
    Chwilą rozkoszy, przerwą przed lepszym.
    Czekasz i czekasz, a czas się dłuży.

    Nie żywię żalu, nie Twoja wina,
    Wiem, że nie jestem wystarczająca.
    Chciałam Ci gwiazdkę zdjąć z nieboskłonu,
    Lecz czym są gwiazdy u boku słońca?

    Nie jestem słońcem, nie świecę jasno,
    Więc cała reszta nie ma znaczenia.
    Zabierzesz po mnie bagaż doświadczeń
    I pognasz dalej szukać spełnienia.

    Powiesz, że było całkiem przyjemnie
    Móc chwilę wspólnie spędzać poranki,
    Lecz nie zatęsknisz nawet na moment.

    Kogo obchodzą zwykłe przystanki?

    PS. Jaki Ty byłbyś zajebisty, gdybyś nauczył się kochać, zamiast ciągle się zakochiwać…

Dodaj komentarz