8 marca 2019

Ciekawe czy wiecie… Ostatnio się dowiedziałem, że kiedy używamy telefonu, gapiąc się w jego wyświetlacz, nasz kręgosłup ze względu na grawitację Ziemi i kąt patrzenia głową na telefon zaczyna przyjmować obciążenie około 27 kg. Kiedy się prostujemy absorbuje zaledwie 3 kg. Oczywiście przy założeniu, że jesteśmy ciągle na planecie Ziemia lub takiej z identyczną grawitacją. Nie należy mylić tych naukowych mądrości z sytuacją, kiedy przechodzimy stan zakochania w kimś ani kiedy przebywamy w jakiejś czarnej dupie, po tym jak ktoś nas zostawił. Wtedy nasza głowa może ważyć na przemian tyle co kurze piórko lub tonę niezależnie od tego czy chlamy by to przeciążenie znieść, czy akurat nie pijemy nic, bo przeczuwamy jak źle nasze chlanie może się dla nas skończyć.

Byliście kiedyś na randce bez telefonu? Ja byłem całkiem niedawno i polecam! Niebywałe doświadczenie, takie z pogranicza wychodzenia poza rzeczywistość wirtualną najlepszych gier na rynku. Mogę stwierdzić, że taka randka oferuje niebywałą grafikę. Dużo lepszą niż ta w telefonie. Nie widać żadnych pikseli. Kolory doskonałe. Kolejne doznania zaczynają się od tego, że zdajesz sobie nagle sprawę, że jako para macie po dwie dodatkowe ręce do Waszej pełnej dyspozycji. Początkowo zupełnie nie wiadomo co z nimi robić i do czego mogą Wam się przydać. Możecie te ręce wykorzystać np. do trzymania się za nie lub jeśli wolicie za swoje zgrabne tyłki o ile obie strony pozwolą sobie nawzajem na taką ekstrawagancję w miejscu publicznym. Możliwości jest dość sporo. Należy przy okazji obalić mit, że życie bez telefonu jest jak bez ręki. Jest dokładnie odwrotnie. Zaskakująco bez telefonu wreszcie odzyskujecie swoją własną rękę.

Zupełnie niechcący przekonałem się co straciłem, a co zyskałem z tej oldschoolwej formuły spotkania. Trzeba sobie uświadomić i zaakceptować, że na takiej randce, rodem ze świata naszych dziadków, na pewno nie uda ci się po drodze zrobić setki niesamowitych fotek. Tracisz możliwość posiadania czegoś, co rano następnego dnia byłoby doskonałą dokumentacją minionego wieczoru. Niestety za dziesięć lat też nie będziesz miał się nad czym pocić próbując sobie przypomnieć imię ówczesnej Twojej dziewczyny. Nie uda Ci się też podczas rozmowy z nią nawiązać kontaktu równoległego z dziewięcioma grupami przyjaciół i nie odpowiesz natychmiast szesnastu znajomym na wiadomości, które mogą czekać na odpowiedź kolejne trzy dni. Gdybyście nie byli pewni wszystkie te zapytania z grupowych czatów oraz prywatne wiadomości, które dostajecie na pewno nie znikną Wam z telefonu tylko dlatego, że nie reagujecie na nie w ciągu maksymalnie trzydziestu sekund. Poważnie sam się kiedyś złapałem na tym, że one nie znikają. Jest możliwe by odpowiedzieć Waszym dyskutantom nie tylko rano następnego dnia, ale w ogóle, kiedy tylko chcecie nawet po tygodniu… Jak się nad tym głowię to myślę, że dzisiejsza technika jest magiczna… sam nie wiem, jak to działa, że nic nie znika!

Prawdą też jest, że na takiej randce zyskujecie niebywałą nową funkcjonalność życia. Zupełnie niechcący będziecie mieć mnóstwo czasu, aby patrzeć swojej dziewczynie głęboko w oczy i podziwiać jej czar i urok. Będziecie mieli okazję by rozkoszować się tym jak ona pachnie i zdać sobie sprawę, że to specjalnie dla Was. Zauważcie, że ten cudowny zapach jaki by Wam akurat towarzyszył podczas odpowiadania na jakieś czaty nie wynikałby z tego, że „technologia tak ma”. Nie! To ona, Wasza dziewczyna szarpnęła się na drogie i wykwintne perfumy tylko po to, żeby rozpalić Wasze zmysły, a nie był to Wasz cholerny iPhone, który w najlepszym wypadku pachnie zażytą skarpetą. Zresztą sytuacja jest identyczna, jeśli chodzi o facetów. Wasz facet też wylał na siebie pół wiadra czegoś co nie jest dla nie go ani fajne, ani tanie, bo ma przez matkę naturę wbity na stałe do jego programu w głowie taniec godowy. Oblewając się tym cuchnącym dla niego specyfikiem ma nadzieję, że tego wieczoru oddziaływać będzie punktowo na Wasze zmysły dziewczyny! Ten mężczyzna posiada przy Was atawistyczna chrapkę na odwiedzenie Waszego punktu G lub w najgorszym przypadku jakiejś bazy obok…

Jeśli chodzi o mnie dzięki nowej formule randki przeżyłem sam coś na kształt ponownego zauroczenia moją dziewczyną. To ona wpadła na ten genialny pomysł abyśmy zrobili eksperyment i nie zabrali ze sobą tych cholernych telefonów. Sam często łapię się na tym z jak fantastyczną i zjawiskową dziewczyną mam do czynienia. Faktem jest, że jeszcze nigdy nie pożałowałem, ilekroć jej kiedykolwiek posłuchałem. W ogóle na własnym przykładzie polecam częściej słuchać kobiet. Mają wyjątkową intuicję… szczególnie jeśli chodzi o romantyczne randki.

Czy myślicie, że to elektroniczne badziewie telefoniczne to już ostatni przed samounicestwieniem etap ludzkiej ewolucji? Czy smartfon pojawił się nam po to byśmy mogli wyginąć jak dinozaury, kiedy u nich pojawił się wielki meteoryt? Nie wiadomo czy to urządzenie pod przykrywką lepszej komunikacji z ludźmi ma nas jeszcze bardziej oddalić od nas samych ludzi czy może ma nam pokazać jak daleko jesteśmy na drodze ewolucji od szympansów. A może jest sprawką diabła lub najzwyczajniej na świecie tak wyszło, że „ludzie ludziom zgotowali ten los”?

Osobiście rozpoznaję zjawisko związane z częstotliwością gapienia się w teflon jako bardzo niepokojące. U mnie zaczyna się rano, kiedy pierwszą czynnością jaką czynię po otwarciu któregoś oka to sprawdzenie cholernego telefonu. I jest to wiele minut przed czynnością na s… – nie, nie o seks mi akurat chodziło. Potem, kiedy jem śniadanie zauważam, że też coś tam zerkam w ekran lub z kimś czatuję w telefonie. Następnie zwykle idę pobiegać i używam badziewia telefonicznego jako telefonu by z kimś przez słuchawki gadać, a jeśli jest zbyt rano włączam funkcję gramofonu. Gdy jadę autem piszę wiadomości. Gdy jadę transportem publicznym piszę wiadomości. Różnica polega na tym, że w metrze lub autobusie mam obok siebie setkę ludzi piszących z kimś wiadomości i nie wszyscy umyli akurat zęby. Potem w pracy na tym samym nieszczęsnym telefonie piszę maile. Po pracy, w drodze do domu, robię z telefonem mniej więcej to samo co w drodze do pracy. W domu siedzę w wannie i piszę z kimś, bo przecież dziadostwo jest wodoszczelne. Przez cały dzień zaczytuję Facebooka, przeglądam Instagrama i cały czas czegoś szukam lub coś lajkuję. A jak jestem na wakacjach non stop robię foty po to by potem je komuś wysłać. Czy ja jestem normalny czy czubki już na mnie czekają? Ta technologia zapędziła nas kozi róg. Doprowadziła nas jako gatunek do etapu rozwoju Homo Smartfon, dając nam telefon, który stał się przedłużeniem naszych kończyn. Staliśmy się w tym naszym rozwoju tak uwsteczni, że gdybyśmy tylko mogli sterowalibyśmy telefonem wszystko co mamy, a nas samych chyba czeka wkrótce zanik mięśni na wózku…

Niestety ja sam trafiłem na najgorszy wariant dobrania się w parę z moją dziewczyną. Obecnie w naszym związku jest nas szóstka. Ona, ja i cztery pieprzone telefony. Po dwa na każdego w wariancie na bogato. Do tego gorzej już być nie może ze względu na nasze od tych telefonów uzależnienie. W naszym przypadku nie ma szans, aby któraś ze stron ciągnęła tą drugą w górę wyciągając ją z nałogu. Zapadamy się w otchłań czekając na jakiś złoty strzał.

Bardzo chcę odzyskać moje dawne życie sprzed roku 1999, tylko zupełnie nie umiem tego zrobić…

4 myśli na temat “8 marca 2019

  1. W moim domu panuje prosta zasada, telefony służbowe zostają w pracy. I jest to możliwe, jeśli jest się stanowczym i pewnym swojej pozycji;)
    Randka z tel czy bez, nie wyobrażam sobie pisania wiadomości z kimś innym w trakcie romantycznego spotkania;) Facet z głową w tel zamiast w moich oczach tez by został skreślony:) Telefon na randce powinien ewentualnie być tylko wykorzystany jako narzędzie do puszczania muzyki i robienia fot 😉
    W końcu padło „moja dziewczyna”…Te skrajne odskoki u Was są niepokojące…ze skrajności w skrajność…Wykończycie się emocjonalnie!!!!

  2. Czy pomyślałeś o życzeniach dla swojej dziewczyny?
    Może kup jej jeszcze jeden telefon, a będziesz miał nad nią przewagę w ilości rąk

  3. Może nazwanie jej w końcu swoją dziewczyną to ten prezent;)
    Mała złośliwość…
    A z tym telefon to cały fan w tym, żeby go mieć ale nie korzystać….tylko zająć się drugą osobą bez przymusu, z własnej woli, bo tak fajniej po prostu…

  4. Coś w tym jest, ale… Na choinkę mi dwa telefony, skoro jeden wystarczająco mnie wkurza? Korzystanie z telefonu na spotkaniu towarzyskim? Nawet jeśli go zabieram, nie ma takiej siły, która mnie zmusi do korzystania z niego w innym celu niż odebranie ważnej rozmowy, ale ileż tych ważnych rozmów można sie spodziewać akurat w tym czasie? Zawsze przecież można oddzwonić później.

Dodaj komentarz