8 lutego 2019

Dziś przemyślenia na temat pośredników. Myślę, że nasze drogi pełne są ludzi tymczasowych, pośredniczących w czymś, nieświadomych swej drugoplanowej roli, niedocelowych, służących nam jako teleportacja, której jeszcze nikt nie wynalazł, do tego by ostatecznie dzięki nim znaleźć się w porcie docelowym ramion kogoś innego. Naszło mnie na rozmyślania co zyskuje pośrednik, a co jego najemca, bo siły są chyba nierówne. Nikt nie wie, ani pośrednik ani najemca, że pośrednik jest na chwilę i nikt nie wie, że jest tylko transakcją, taką na przetrwanie. Dlatego układ może bywać chwilami do kitu, ale chyba tylko dla pośredników…

Wyobraźcie sobie kobietę będącą w wieloletnim związku. Facet jej mało słucha i doprowadza do przeróżnych irytujących dla niej sytuacji. Z czasem atmosfera podgrzana jest do czerwoności, czaszki wszystkim parują, a w jej oczach najlepsze w czym on może się sprawdzić to bycie podłą, bezwstydną świnią, niezgadzającą się z tym wizerunkiem ku jego jeszcze większej zgubie. Kobieta pomimo zakochania w nim, nie tylko nie radzi sobie z sytuacją, której on jej zdaniem już nie sprosta tak jak powinien sprostać, bo gdyby miał sprostać to już by to przecież zrobił. Jest pewna, że on nigdy nie zrozumie swych błędów, ani jej nie wysłucha na jej zasadach. Kiedy to zmęczenie sytuacją osiąga masę krytyczną jedynym dla niej ratunkiem jest ucieczka. Tylko ona wie, że sama ucieczka nic tu nie da. Aby to było skuteczne ona potrzebuje czegoś więcej. Najlepiej innego mężczyzny – pośrednika ucieczki. Inaczej wróci przy pierwszej tęsknocie do niego, najdalej za tydzień, może za dwa, może za trzy dni. I wtedy jest dokładnie jak u Gombrowicza, bo ona też wie, że „przed człowiekiem schronić się można jedynie w ramiona innego człowieka”. Wtedy rozgląda się i nagle trafia się jej szczęście, idealny kandydat – schron. Trochę ładny, ale nie taki jak oryginał, trochę zabawny, ale w głębi rzeczy przy-nudny, trochę inny, tylko ostatecznie nieciekawy. Na krótką metę całkiem wystarczający by z nim uciec. „Dobry człowiek” – akuratny jako pretekst. Każdy z rodziny go polubi, bo nie musi z nim żyć, każdy zrozumie ruch podmianki, bo nie musi z nim długo gadać, nikt nie shejtuje bo to ciągle na końcu jej wybór, no i ten bezcenny „dobry człowiek”. Przewidziany na długo ma za zadanie pomóc doraźnie. Jest szansą na wyjście z obłędu, piękną pożywką dla jej mózgu, który moce obliczeniowe przekieruje wreszcie na kogoś innego. A potem mijają kolejne dni od rozstania. 10, 20, 100 dni bez rozwiązania prawdziwego problemu, żyjąc z fantastyczną namiastką i krótkoterminowym celem ciągle do odkrycia, że to jednak na chwilę. Erzatz oryginału z przygarniętym komunikatem że zaangażowanie teraz na full, że bycie na zawsze, że w imię szczęścia, nie wie jeszcze a może już nigdy się nie dowie, że jest po to by ktoś mógł zapomnieć o oryginale. Nie może czuć ani intrygi ani podstępu. Sygnały uczucia, które odbiera od kobiety muszą udawać te prawdziwe, w końcu pochodzą z tej samej lini produkcyjnej co te oryginalne, tylko metki inne. Musi je kupić, połknąć jak ryba bo inaczej system nie zadziała. Obie strony wchodzą w swoje role na full bo to jest taki rozsądek teraz. Tylko wybija spod betonu smród niedokończonego żalu po byłym, błyszczy gdzieś tęcza dawnego uczucia, przebijają wspomnienia niezrealizowanego marzenia. A tu realny świat się toczy i rzeczywistość z pośrednikiem. Wspólne spotkania, randki, seks, intymność, wspólne plany i życie. Tylko kiedy ona patrzy na obraz, wtedy widzi, że podróbka, ale pociesza się bo przynajmniej nie trzeba go pod kloszem trzymać, ani w sejfie ubezpieczać, bo nikt jej go nie zarąbie ani na dyskotece, ani gdy oko spuści z niego i to przez następne 100 lat. To „dobry człowiek” znów powtarza. „Porządny mi się trafił” głośno mówi. Bo tylko usta jeszcze tego słuchają, tylko one jedne jeszcze słuchają by mówić to coś na głos. Mózg analizuje równoległe scenariusze. Sto zakładek googla w głowie na raz… to dla mózgu rzeczywistość. Zaciskanie zębów i dociskanie pośrednika. Nie, to nie może się nie udać. Ona jest z kimś innym. Jest, będzie, a on nie zniknie i basta. To co, że zapach nie ten, kupi mu perfumy, które zna, to co, że reakcja ich ze skórą jego jednak inna, ale ciągle razem zawsze raźniej i kto by wchodził w szczegóły. Tylko cholerny mózg się nie słucha. A to doskonała, bezpieczna pozycja, taka z której wspaniale na czatach bycie wychodzi. Patrzy na jednego, a ma zeza na drugiego. Oryginał też widzi co się dzieje, a pośrednik dokłada węgla do pieca, i mózg się przegrzewa. A potem ona na czatach z dobrym zoomem już siedzi tylko, na oryginał zasadzona. Bywa tam coraz częściej – co trzy dni, co dwa, codziennie, a wizja na częściej cieszy najbardziej… zerkanie co chwila najlepsze…

Oryginał też przechodzi swoje fazy. Jest w nowej sytuacji. Najpierw nie wie o co chodzi, potem prze-okrutnie rozpacza bo ciszy po pustce zagłuszyć nie umie niczym, a jego psychika przechodzi niejedno załamanie. Jest w stanie, w którym wie, że gdyby czuł się trochę gorzej nie żyłby, gdyby czuł się w tej sytuacji lepiej, nie byłby w tej sytuacji. Ratuje się jak może, pije, potem nic nie pije, buduje grupę wsparcia, pisze bloga by odbić się od dna najgorszych emocji, a na końcu, kiedy już nie może wytrzymać w świecie bez aromatu i smaku, po bliżej nieokreślonym czasie zaskakująco zaczyna znów żyć bez niej i nawet oddychać samodzielnie potrafi. Jest wzbogacony o doświadczenie, którego nigdy by nie chciał doświadczyć, nawet gdyby mu milion dolców ktoś był gotów zapłacić, nie wiadomo jak nawalony by był, nigdy by nie chciał… za nic, na chwilę, nigdy…

Tymczasem ona siedzi sobie jeszcze ciągle na tych czatach. Sztuczny uśmiech, ubranko z teatru „pod tęczą” i 100 „szczęśliwych” fot na Insta przykrytych mejkapem, tak by oryginał je na bank zobaczył. Potem patrzy – to raz na pośrednika, to raz na oryginał. Kiedy już wie, kiedy znieść już nie może życia z pośrednikiem, ani życia bez oryginału. Tęskni za nowym starym nim i jego wewnętrzną przemianą, jego żywotnością i otwartością, jego z nią łatwością i tamtą radością, tym za czym tylko hologram już tylko ma w głowie, od którego coś w niej pęka każdego dnia od nowa. Bo w jej głowie jest już tylko oryginał. Tylko nie wiadomo co zrobić z nie-kopią.

I wtedy ona już wie, że wraca. Z całym impetem, niczym burza, jak czołg, tajfun po trupach do niego, wbrew sobie i z całą sobą nie-wbrew sobie. Bez pewności i z ogromną pewnością, z głową pełną nadziei. Pośrednika już nie ma, kontrakt zerwany, nawet jeśli ciągle fizycznie jest bo nie wie, że jest na bocznicy, z której nie ma powrotu. Jego misja jest skończona, liczy się już tylko oryginał. Tylko nagle przychodzi zdziwienie, że gruzy gdzieś ciągle leżą, że coś zostało pokiereszowane, zaschnięte ślady krwi, których z oddali widać nie było i szwy gdzieniegdzie wystają, zdziwienie, że rany trzeba jeszcze leczyć, bo ona by chciała dla niej samej by lepiej nic się nie stało. To przecież oryginał zmusił ją, tak to on tak zrobił by pośrednika szukać, to niech oryginał z tym teraz sobie radzi. I głupia sprawa, że w tym szczęściu nowym ciągle trzeba jeszcze trochę czasu, a przecież cholera „nic się nie stało”.

17 myśli na temat “8 lutego 2019

  1. Hmmm…. może okazać się, że jednak 300 ton żalu wcale nie wyparowało…
    Gorzej, jak do tych 300 ton dołączą kolejne.
    Właśnie dlatego powroty są bardzo trudne i najczęściej kończą się niepowodzeniem.
    Potrzebna jest prawdziwa dojrzałość z obu stron, aby taki związkowy kryzys przekuć w cenne budujące doswiadczenie.
    Najczęściej jednak ludzie wracają do siebie po swoje urażone ego, po to by coś tej drugiej stronie udowodnić, i zamiast związek budować od nowa, zaczynają się jeszcze bardziej niszczyć wybijając siebie nawzajem w poczucie winy, podkopując samoocenę…

  2. Sądzę,że najemca zawsze wie że pośrednik to tylko pośrednik Bycie z kimś i kochanie kogoś innego to zdrada osoby kochanej,siebie i nieświadomego Pośrednika….Bo Pośrednik też ma uczucia i teraz będzie przechodził to samo co Ty…To jest ryzykowanie czyimiś uczuciami,życiem…Strasznie egoistyczne i nie odpowiedzialne…Przechodzenie z jednego związku w drugi to zła opcja Rozumiem rozstania z rozsądku,ale w celu przemyślenia swoich priorytetów a nie wpadania w ramiona przypadkowej ofiary…Niedojrzałe to bardzo..

  3. To wszystko trochę jak telenowela brazylijska,cieszę się że ja mam w swoim życiu klarowną sytuacje i zdecydowanych ludzi😉 No cóż może koniec też będzie jak w telenoweli…Tam zawsze wszystko dobrze się kończy😊

  4. I już ostatnia myśl,bo nie chcę spamowac😉 Jestem przeczulona na niesprawiedliwym ocenianiu zachowań ludzkich przez pryzmat płci…Bo jak byśmy patrzyli gdyby tego bloga pisała kobieta,którą facet zostawił z rozsądku i odszedł do innej kobiety Pośredniczki…?Czy ktokolwiek doradzałby powrót do takiego faceta?Czy doradzalibyśmy tej kobiecie żeby poszła dla niego na kompromis,zmieniła się?Wybaczyła?..

    1. Tak wszystko racja. Kto bez winy niech rzuci kamieniem. Ja głazami nie będę cisnąć…

  5. Bardzo ciekawe! Jeśli w grę wchodzą uczucie to nie ma logiki. Serce nie sługa. Wie ten kto kochał. Tu również CZAS pomoże. A pośrednicy…cóż oni muszą istnieć na świecie. Rola ich niewdzięczna trochę. Silniejsze uczucie wygrywa! Powodzenia!!!

  6. Absolutnie nie chodzi o rzucanie kamieniami Jednak żeby wybaczyć musisz zdawać sobie sprawę ze zła Według mnie powroty są potrzebne Niestety nie widzę w powrotach oczekiwanego przez wszystkich żyli długo i szczęśliwie,ale pozwalają zmierzyć się z rzeczywistością po miesiącach tęsknoty i marzeń…Taki powrót często sprowadza nas na ziemię i to jest dobre😊 Wybaczyć musisz,bez względu na to czy będziecie razem czy nie,musisz to zrobić dla siebie,nie zaczniesz niczego nowego ani z nią,ani z kimś innym,dopóki nie zrzucisz tego balastu…

  7. Teraz wiem że jestem zwykłym pośrednikiem. Ktoś dla osiągania własnych celów trzymał mnie przy sobie przekonując że przecież jest wszystko ok. Wszystko ok dopuki plan się sprawdza. Tylko tyle. Bez niczego więcej. A ja i moje zdanie, nieważne.
    Kłamstwa o miłości bolą najbardziej.
    Teraz proszę was bardzo, niech ktoś z was stanie przede mną i mi powie, że ja po prostu na to wyższe uczucie nie zasługuje, bo w mojej ocenie tak właśnie jest. Bo okazuję się że jestem tylko pośrednikiem.
    Na pocieszenie dodam że nawet narzędzie do realizacji własnych planów okazało się ze mnie marne. Nie można w końcu całe życie być ślepym i nie czuć.

      1. Przeczytałam tekst powyżej i doszłam do wniosku że taką pełniłam rolę. Opis powyżej się zgadza. Coś jak „Używać puki użyteczne”. Najemca nie przejmuje się pośrednikiem. Widzi tylko siebie, Swoje, i wszystko przez pryzmat własnych odczuć i oczekiwań. Inni albo nie mają uczuć albo mają takie jakich chce od nich Najemca (Najemca się nie zmieni, ani podejścia do ludzi, a gadka o „miłości” Nic nie zmienia).
        Cudownie. Odebrano mi prawo do własnych uczuć. Powinnam przywyknąć że inni lepiej wiedzą co czuje, co mnie powinno cieszyć (bo wiesz, albo pewno nie wiesz, bo kto by wiedział… Od czytania złych książek można zwariować… a przecież można by lubić prasowanie).
        Ruszyło mnie to, bo ani radość z wygranej, ani porażka, nie powinny być powodem do lekceważenia uczuć innych, nawet jeśli dla nas nic nie znaczą.

        Nie zasługuje na nic lepszego, bo widocznie sama wybrałam sobie tą rolę. Uwierzyłam w coś czego nigdy nie było, pozwalałam robić to sobie zbyt długo. Być nikim dla kogoś kto miał być moim całym światem. Pokaz niesamowitej głupoty z mojej strony. Zasłużyłam w pełni na wszystkie efekty końcowe które dostałam.

        1. Najemca najemcy nierówny. Mi się wydaję, że najemca też kocha kopię tylko nie tak bardzo jak oryginał. A to co opisałaś bardziej kojarzy mi się z socjopatą. Oni narzucaja innym uczucia, używają ludzi jako narzedzi do spełniania swoich celów. A najemca tylko nieświadomie wybiera sobie partnerów przypominających mu pierwszą prawdziwą miłość. Ja tak to widzę.

          1. Każda sytuacja jest inna Niestety w większości przypadków wpadanie w ramiona innej osoby to próba dowartościowania się,wbicia szpili Oryginałowi Taka osoba krzywdzi siebie,Pośrednika i Oryginał A sytuacje gdy ktoś nie wie kogo wybrać,gdy kocha dwie osoby?Czy kocha naprawdę kogokolwiek czy nikogo?Czy to tylko zakochanie,złudzenie a prawdziwa miłość jeszcze czeka?Można kochać dwie osoby naraz?Ja nie wyobrażam sobie siebie z nikim innym niż z mężem…

            1. Najemca najemcy nie równy, a jak widać miłość miłości jeśli można kochać kogoś bardziej a kogoś mniej. Kocha się inaczej matkę, inaczej ojca, inaczej rodzeństwo i własne dzieci też inaczej. I wszystkich się kocha. Czy zastawiamy się kogo w rodzinie kochamy mniej lub bardziej, kiedy wszyscy są inni i przez to każdego kochamy inaczej, za co innego. Czy taka miłość kogoś rani? Odrzucamy kogoś bo kochamy go trochę za mało??
              Każdy może się pogubić we własnych uczuciach, ale są sytuacje gdzie wypadałoby wziąść odpowiedzialność za to jakie uczucia wzbudziliśmy u innych.
              Bo w moim odczuciu jeśli kogoś kochasz to robisz co możesz byleby taka osoba się chociaż uśmiechnęła.

              1. Właśnie o tą odpowiedzialność za człowieka chodzi…Mam wrażenie że ludzie mylą dbanie o własne potrzeby i uczucia z egoizmem Może czasami z braku dowartościowania Najemcy nie doceniają uczuć Pośrednika…?Nie wierzą że komuś może naprawdę na nim zależeć?I czy można kochając kogoś ranić go z premedytacją?…Czy jeśli kogoś kochamy to właśnie nie dbamy o to żeby był szczęśliwy?… Czy czasami ludzie nie wybaczają zbyt wiele przez brak wiary w prawdziwe szczęście?Czy to cierpienie w imię miłości to nie głupota?Prawdziwa miłość uszczęśliwia i nawet w trudnych chwilach dodaje sił😊 Jeśli ktoś nas rani Aniu to nie Twoja wina tylko tej osoby.

  8. Zasługujesz 😊 Tylko on nie zasługuje najwyraźniej na Ciebie Nie warto zawracać sobie głowy osobami,które nie szanują uczuć innych ludzi Ja też kiedyś byłam pośrednikiem,myślę że większość z nas miała ten „zaszczyt”Najbardziej bolała mnie myśl że będąc ze mną myślał o niej…Później poznałam kogoś kto po krótkim czasie znajomości mnie docenił 😊 Nie oceniaj się przez pryzmat tej sytuacji To on ma problem ze sobą,nie Ty 😊

Leave a Reply to M.Cancel reply