16 stycznia 2019

Z niektórymi ludzkimi relacjami jest jak z planetami, które wędrują po eliptycznych orbitach. Dlatego często obserwujemy i zbliżanie się do siebie ludzi, i ich od siebie oddalanie. Niektórzy w relacjach z kimś szaleją, bo przecież planety znane są z tego, że szaleją. A niektóre związki bywają efemeryczne zupełnie jak kometa Halleya i są taką relacją na chwilę, bez planów. Wywołują nocny zachwyt pośród nieba pełnego gwiazd, a kiedy się rano budzisz ani gwiazd, ani tej relacji nie ma. Czasem nawet się nie pamięta jak relacja miała na imię. Przeciwieństwem komety są związki długodystansowe. Mogą być męczarnią z opuchlizną na dziąsłach po szczękościsku, aby oby nic nie zmieniać bo religia zabrania i normy społeczne. I jak jest źle to dziąsła bardziej zagryzać trzeba, udając jak jest dobrze. Mogą być dożywociem bez ogłoszonego wyroku. Dwoje ludzi przyspawanych do siebie tytanowymi łańcuchami, które nie pozwalają się od siebie oddalać na dalej niż kilka metrów. Bo gdyby nie łańcuch, nikogo by w tym związku dawno nie było. Mogą być cudownością. Te co istnieją, gdy gromadzą dwójkę ludzi, oddziaływających na siebie jak magnez, lubiących bycie z samym sobą, tylko bardziej kochających bycie razem.

Nigdy nie byłem w Australii i jestem kiepski we wzorach fizycznych. Właśnie chodzi mi po głowie pytanie, czy istnieją udane związki dwojga ludzi działające jak magnez, ale też jednocześnie jak bumerang – taki, który fruwa niemal wbrew prawom fizyki. Magnes, który długo trzyma się w ręku, kiedy jest wszystko dobrze, a gdy tylko przychodzi jakiś kryzys ciska się drugiego człowieka w odchłań zwracając mu „wolność”. Wyrzuca się go wtedy ze swojego świata z całej siły. A po jakimś czasie gdy opadają złe emocje morda się w człowieku zaciesza, bo ukochany bumerang zaczyna zawracać i do nas wracać.

Nurtuje mnie dziś najbardziej czy zjawisko takie jak powrót do siebie po długim rozstaniu jest w przyrodzie możliwy bez strat. A jeśli jest szczęśliwie możliwy, męczy mnie co zrobić, by więcej rozstań nie było. Co zrobić by wiedzieć, że dwoje ludzi wykorzystało przerwę efektywnie. Że ten popierniczony czas depresyjnej tęsknoty za sobą poszedł nie tylko na uświadomienie sobie, że nie da się bez siebie żyć. Nie tylko na uświadomienie sobie ogromu bezpowrotnie wywalonego w kosmos życia, skonsumowanego samotnie w „słusznej” sprawie życiowej lekcji. Ale również po to by ponaprawiać w życiu i głowie coś co nie działało jak należy, co przyczyniło się do kryzysu relacji. Kryzys to wystąpienie zjawiska, którego dotychczas nikt nie jeszcze nie doświadczył, dlatego nie ma na nie znanej procedury. To szansa na kupienie czegoś bardzo tanio prosto od komornika, jak i szansa na znalezienie zupełnie nowej drogi postępowania. Dziś w mojej głowie największą tajemnicą jest czy basta-pauza-pas Jandy potrafi stać się teraz-teraz-teraz Chylińskiej. Czy da się odwrócić działanie złego, by wznowić działanie dobrego. Pamiętać, by zło dobrem zwyciężać. Pamiętać, by nie pamiętać złych rzeczy.

A na końcu myślę, że straty w ludziach zawsze jakieś są. Te straty to pewnie samo życie, które zmusza nas abyśmy ciągle się rozwijali. Żadna książka o pływaniu nie nauczy nas pływać. Żadna książka o życiu nie przeżyje za nas własnego życia. Wierzę chyba, że wszystko jest po coś, a nawet jeśli da się żyć po nic, to nie warto tak żyć.

…Dawno, dawno temu dwa wspaniałe bumerangi cisnęły się w przeciwnych kierunkach tak mocno, że na jakiś czas straciły się całkiem z oczu. Nie chciały myśleć o sobie, ale wbrew sobie myślały, choć się nie widziały. Tylko chyba coś się dzieje, bo zaczyna się u nich szalony zakręt w ich wariackim locie. Czy myślicie, że tym razem spotkają się i już nigdy więcej nigdzie nie cisną? Czy spotkają się w innym miejscu, a może jednak się nie spotkają? Jeśli wierzyć fizyce najwyraźniej lecą właśnie z zawrotną prędkością i są na swoim kursie kolizyjnym. Lecą prosto ku sobie. Pierwsze okno czasowe na ich spotkanie obliczają teraz wszystkie satelity NASA… Oczy świata skupione są tylko na tym co będzie dalej. Papież na wieść o nadciągającym cudzie pisze nowy rozdział Biblii, a Trump z Putinem zawieszają wyścig zbrojeń. Wszyscy pragną szczęśliwego końca. Niestety potrzeba głupim satelitom trochę więcej czasu by określić ten czas. Lot jest ciągle bardzo szarpany. Bumerangi po wejściu w nową orbitę cierpią na kompletną bezwładność, brak sterowności i brak wszelkiej kontroli. Korkociąg, w którym wszystkie żarówki szaleją, a planety się z nich śmieją. Zdarza się to czasem… podobno na przekór wszystkiemu i ludziom złym. Co mi innego zostaje… też będę zagryzać moją szczękę do krwi, by już nic nie zmieniło tego ich kursu… Cholera, ile można gapić się w durne gwiazdy, by nic tam nie widzieć… Wreszcie coś się dzieje!

33 myśli na temat “16 stycznia 2019

  1. Spotkają się, ale kolizja będzie tragiczna, może nawet nie tylko dla nich ale innych planet fruwających w pobliżu…Chwila kosmicznego połączenia, która przekształci się w największą kolizję w ich małym wszechświecie…Ale może czasami trzeba wielkiego wybuchu, który zniszczy co było złe i pozwoli na stworzenie nowych oddzielnych wszechświatów…

  2. Może:) Tylko trzeba je odnaleźć….
    Tylko kwestia czy lecąc bez sterowności dadzą radę ominąć siebie i skręcić w Nowy Świat;)

  3. Niestety te przerwy w związkach są najczęściej marnotrawione Po rozstaniu tęsknimy,wspominamy,wyobrażamy sobie jakby pięknie mogło być…Zapominamy przeanalizować powody rozstania Czego oczekiwaliśmy od partnera,czego on oczekiwał od nas…Co z tych oczekiwań można jednak spełnić zapominając o jakiejś dumie..a czego nie spełnimy bo poprostu tacy jesteśmy i nic tego nie zmieni W takich sytuacjach powroty zaczynają się wybuchem wielkiej namiętności nagromadzonej marzeniami i tęsknotą Jednak później okazuje się że jesteśmy w tym samym miejscu co na końcu związku…I znowu rozczarowanie,żal,tęsknota….Czasem jednak warto spróbować jeszcze raz chociaż po to żeby przekonać się że to naprawdę koniec…Kto z nas nie wracał do byłych parterów?Może komuś się udało po powrocie?Ja takich historii nie znam,ale chętnie poczytam pozytywną historię…

    1. Ola ale jest mega chemia… co z tym zrobić? Ubić ten ogień? To jest skandal, że tak jest ale co ja mam zatem robić? Chętnie poznam konstruktywne argumenty… powaga… 🧠🙏

  4. Na samej chemii nie da się zbudować związku..Musisz się zastanowić co oprócz sexu tak naprawdę Was łączy? Zapadł mi taki cytat w pamięci”Miłość to nie jest patrzenie jedno na drugie,tylko patrzenie w tą samą stronę”Czy oczekujecie od życia tego samego?A chemia do konkretnej osoby?Jasne że jest Ale namiętność jest w nas i można ją uwolnić z inną osobą Dla Ciebie może jest jeszcze za wcześnie na poczucie zwierzęcego pożądania do innej kobiety Jednak sexownych i inteligentnych kobiet jest naprawdę dużo😊 Na pewno spotkasz jeszcze taką z którą będzie super chemia i może również będziecie chcieli iść w tym samym kierunku😃 Spróbuj się otworzyć na nowe możliwości…

  5. To trochę jak z ogniem- jest jasno i ciepło, więc miło, tyle że można się poparzyć ale każdy to wie. No i ogień pali. No i puki ma się jeszcze co palić będzie się tlić.
    Pytanie tylko czy tu istnieje jakiś wybór, tylko czy bez wyboru to nie jest już pewna forma niewoli..

  6. Z nieodpowiednio ulokowanymi uczuciami jak z narkotykami…Pożądanie,niepohamowanie i nałóg Złudzenie szczęścia,bez perspektyw na przyszłość,prócz wyniszczenia…Najgorsze że takie uczucia mogą trwać naprawdę długo…Nigdy nie zrozumiem dlaczego występuje u nas taki mechanizm…Im bardziej ktoś nas krzywdzi tym mocniej do niego lgniemy Chyba to rodzaj uzależnienia..Widok narkotyków u narkomana też wywołuje endorfiny…Też trwam w takim gównie już parę lat Wracamy rozstajemy się i tak w kółko Lata lecą i stoimy w miejscu….

  7. Też mnie to zastanawia…Może to napięcie,niepewność,pomieszanie złości,rozgoryczenia z sentymentem,resztkami niewygasłych do końca uczuć powoduje mieszankę wybuchową która wywołuje podobne odczucia jak ta pozytywna chemia…Ciężko to chyba czasami odróżnić A im dalej w to brniemy tym trudniej się wycofać a napięcie cały czas rośnie Myślimy że to miłość w nas nie gaśnie a tak naprawdę to eksplozja nazbieranych i tłamszonych uczuć?
    Tak mi się wydaje z perspektywy czasu Teraz mam porównanie i tak to widzę..
    Mi się udało zakończyć taki związek i pokochać kogoś z kim jesteśmy szczęśliwi Mój były partner też ułożył sobie życie Nie byliśmy dla siebie poprostu Trochę czasu nam niestety zajęło pogodzenie się z tym ale liczy się finał😉 Także dla wszystkich jest szansa 😊

  8. Może coś jest w tej mieszance wszystkich uczuć i jej sile…Czasem myślę że jej nienawidzę a czasami że kocham nad życie Ona ma tak samo…Wiem że płacze przeze mnie,ja przez nią też,chociaż to niemęskie Nadajemy na innych falach,a z drugiej strony ten magnetyzm Miesiąc temu zerwaliśmy a ja już myślę żeby do niej zadzwonić chociaż doskonale wiem jaki będzie finał Nie wiem czy po tej burzy emocji odnajdę się w normalnym związku…

  9. Dlaczego wszyscy zakładają że to toksyczny związek???? OK Dziewczyna zdradziła,może po 5 latach się pogubiła Jeśli zerwała z tym facetem po tych paru tygodniach i żałuje to może warto spróbować Jeśli uczucia nie wygasły to może coś w tym jest…Zdrada jest do wybaczenia i zdarza się…życie

  10. Złota myśl dla Ciebie na dziś:
    If you love somebody, set them free. /Sting

    To jedyna droga.
    Cały tekst piosenki – godny uwagi.

    1. „If you love someone, set them free. If they come back they’re yours; if they don’t they never were.” – Richard Bach

  11. Zdradę można wybaczyć…Ona płacze przeze mnie ja przez nią…Mega chemia…Ile Wy ludzie macie lat? Hasła z kategorii pitu-pitu. Trochę szacunku do samych siebie Koleś ogarnij się, nie jesteś bumerangiem, żyjesz na ziemi a tu są proste zasady Jak ktoś odchodzi do kogoś innego to znaczy że nie jest dla Ciebie, SIMPLE!!!! Fajnie piszesz o wierze, PRL itd. IDŹ W TYM KIERUNKU…Ale tych smętów nie da się czytać…Pamiętaj z odpowiednią osobą zdobywasz świat, z nieodpowiednią lądujesz u psychologa…Takie zasady panują na ziemi…a Twoim sterem jest głowa a nie to co masz w spodniach!!!!

  12. Toksyczność relacji autor musi sam ocenić…Jak również zdolność do wybaczenia zdrady…Może pomocna będzie ta myśl:
    Co charakteryzuje zdrowy związek? – że mimo problemów i wad trwamy i staramy się..
    Co charakteryzuje toksyczny związek? – że mimo trwamy mimo wad i wyniszczenia..
    Trzeba samodzielnie podjąć tą decyzję. Jest to ciężkie, bo w pierwszym przypadku powinniśmy ufać uczuciom, ale w drugim rozumowi…W idealnym świecie i rozum i serce mówią to samo i tego życzę:)

  13. Myślałam, że just nastąpiła u ciebie zmiana aury… Pojawiły się posty na inne tematy, bardziej optymistyczne…widzę, że niestety znowu myśli kierują Cię do przeszłości….
    W którym etapie lepiej się czułeś?

        1. Ja to właśnie tego powiedzonka nie lubię z tą wodą… a poza tym myślę, że nie ma nic stałego. Dlatego wierzę, że ludzie się zmieniają jeśli tylko chcą…

  14. Nie wiem czy wierzysz we wróżby, bo ja tak..Korzystałam parę razy i pomogło mi to nakierować moją drogę we właściwym kierunku Osobiście bliskie są mi Runy
    Niektórzy ludzie mają bardzo silnie przyciągające się aury, z różnych powodów Niestety nie zawsze w celu tryumfalnego połączenia tylko pewnej nauki którą muszą przejść A czasem w celu tryumfalnego połączenia muszą wcześniej przejść trudną drogę również w celu nauki – siebie nawzajem. Polecam skorzystanie z usług dobrej wróżki…

    1. Alicja ja we wszystko wierzę. Byłem u dwóch wróżek w tym temacie. Dowiedziałem się, że mam w życiu wielkie szczęście, wysokowibracyjną aurę, wszystko zależy ode mnie i moich wyborów i nic mi nie zagraża w przyszłości. Jedna wróżka nazwała mnie Dr Strange 😊

  15. Jeśli jest taka otwartość to może warto się temu poddać, zawsze trzeba poddawać się pozytywnym uczuciom…

  16. To z wodą to nie powiedzonko😉 Tylko starożytna sentencja,która jest mylnie interpretowana Rzeka płynie z nurtem i dlatego nigdy nie jest taka sama Można do niej wejść drugi raz ale nie będzie tak samo😃 Mam wrażenie że odbywa się tu walka o Twoją duszę Tylko że Ty decyzję juz podjąłeś Życzę powodzenia,może tym razem nurt będzie lepszy 😊 tylko nie czytali za parę miesięcy kolejnych rozżaleń😉

  17. Zastanawia mnie jednostronność Państwa wpisów. Wszyscy zakładają, że to autor jest ofiarą całej sytuacji. Abstrahując, że w każdym związku dwie osoby ponoszą odpowiedzialność za niepowodzenia, to dziwi mnie dlaczego nikt nie zastanowił się jak to wszystko wygląda ze strony tej Kobiety.
    Czytając tą historię, uważam że Pan Nieprzemaklany jest niedojrzałym egoistą, który nie potrafi wziąć odpowiedzialności za drugiego człowieka. Dla Pana związek to zabawa, uniesienia, podróże…Wszystko fajnie, ale ta Kobieta chciała chyba czegoś więcej. Z Pana wpisów wynika, że od początku czuła się niepewnie w tej relacji. Fakt że jej znajomi i jej rodzina Pana nie akceptowali tez daje do myślenia – z niczego to się nie wzięło. Myślę, że Pana wybranka potrzebowała stabilizacji i bezpieczeństwa – pierścionka, ślubu i dziecka!!!! Pan zapewne wybijał jej to z głowy, frazesami o wolności, o niekończącej się miłości nie potrzebującej papierków. Ciekawi mnie również czy chociaż razem zamieszkaliście, kupiliście wspólnie mieszkanie? Zapewne nie – pomieszkiwaliście…Zbyt duże zobowiązanie by to było… Jak ta kobieta miała wiązać z Panem przyszłość…? Fakt, że odeszła z rozsądku świadczy tylko jak ważne to dla niej były jej marzenia.
    Zanim znowu zmarnuje jej Pan parę lat życia proszę się zastanowić czy tym razem jest Pan w stanie wziąć odpowiedzialność za tą Kobietę i jej pragnienia!!!!! Proszę pamiętać, że ona nie ma czasu nieograniczonego żeby mieć dzieci!!!!! I to nie schemat społeczny tylko biologia!!!!

Leave a Reply to MonikaCancel reply